To jest książka, na którą sama z siebie pewnie nie zwróciłabym uwagi. Na pierwszy rzut oka nie wydawała mi się ciekawa (tak, zdarza mi się oceniać książki po okładce…:P), no i raczej wolę książki z mniejszą ilością tekstu.
Ale.
Przed lajwem o książkach poruszających tematykę przedszkola (OBEJRZYJ TUTAJ), moja rozmówczyni podesłała mi fotki jednego z rozdziałów. Przeczytałam i od razu zakwalifikowałam go na pozycję „sztos”. Rozdział o przedszkolu jest mega wspierający, pełny zrozumienia. Pokazuje różne emocje, które mogą towarzyszyć dziecku podczas przedszkolnej adaptacji. Nie wartościuje emocji i nie ocenia. I co równie ważne – przemyca też wskazówki jak my, rodzice, możemy sprawić, żeby nasze dziecko łagodniej przeżyło ten czas.
Brzmi nieźle, co? 🙂 No to powiem Wam, że to tylko jedna ósma całej książki!
Tutaj możecie podejrzeć cały rozdział pt „Pierwszy dzień w przedszkolu” (galeria przewija się automatycznie)
W książce znajdziecie osiem rozdziałów, z których każdy porusza temat ZMIAN:
? „Przeprowadzka” – o tym, że niespodzianki są miłe, o ile nie dotyczą poważnych spraw, jak np. kupno zwierzątka, ścięcie czyichś włosów czy budowy domu.
? „Zniszczony pióropusz” – o tym, że możemy dawać rzeczom drugie życie.
? „Wielka kłótnia” – o tym, że słowo „przepraszam” ma ogromną moc.
? „Wyjazd mamusi” – o rozłące, tęsknocie i trudnym oczekiwaniu.
? „Starsza siostra” – o tym, że dobrze mieć rodzeństwo.
? „Wakacje na wsi” – o lęku przed nieznanym.
? „Okulary” – o tym, że fajnie jest nosić okulary.
? „Pierwszy dzień w przedszkolu” – o tym rozdziale już Wam opowiedziałam 🙂
Na początku książki znajdziecie też wskazówki, jak możecie wesprzeć dziecko w przeżywaniu trudnych dla niego zmian.
Jest jeszcze jedna rzecz, która moim zdaniem zasługuje na uwagę. Mimo, że tekstu jest naprawdę sporo (w sumie ponad 90 stron), ilustracje zostały tak rozlokowane, że moja córa jest w stanie spokojnie wysłuchać opowiadania, zaczepiając oko na obrazkach. To naprawdę duży plus, bo w tego typu książkach często zdarzają się rozkładówki z minimalną ilością ilustracji (lub w ogóle bez), co sprawa, że dziecko dużo szybciej się dekoncetruje.
Udało mi się Was zaciekawić?
A jeśli polubiliście postaci Treflików, to zachęcam Was do przeczytania również TEJ RECENZJI (klik)! 🙂